"[...] kochająca języki obce i podróże"
Dzisiejsze "podróżowanie" zaczęło się, kiedy wybrałyśmy się z koleżanką ze starej szkoły na basen. Jak to my oczywiście spóźniłyśmy się na wcześniejszy autobus, ale siedząc na tarasie obok Niemców jedzących zapiekanki i hamburgery, wypatrzyłam autobus. Ruszyłyśmy biegiem, przekonane, że jedziemy w dobrą stronę. Skasowałyśmy bilety i dopiero po chwili zrozumiałyśmy, że jedziemy w przeciwnym kierunku do naszego osiedla.
Jadąc przez wiele miast i wsi w końcu zostałyśmy same w autobusie. Oczywiście nie licząc kierowcy. Bez pieniędzy, na jednym bilecie (uwaga: jechałyśmy 40 minut, a każda z nas miała piętnastominutowy bilet), bez grosza wiedzy na temat tego, gdzie się znajdujemy. Widziałyśmy mnóstwo krów i pól, a więc były to same wsie. W końcu zaznałyśmy końca podróży, ale nie wiedząc, co zrobić, zapytałyśmy kierowcę, czy jedzie z powrotem. Odpowiedział, że tak i kazał nam skasować bilety. Ja, jako urodzony buntownik, nie zrobiłam tego. Stwierdziłyśmy jednak, że nie chcemy czekać godzinę, aż kolesiowi będzie się chciało wyjechać z tych wszystkich wiejskich zapachów. Kiedy dotarłyśmy do Budynku Gminy zaczęło padać i była okropna burza. I tu chciałyśmy podziękować przemiłemu Panu, którego imienia nie znamy, lecz który zaproponował nam podwózkę. Zgodziłybyśmy się, gdyby nie to, że siostra Judy (koleżanki) już po nas jechała. Czekałyśmy trochę, po czym okazało się, iż autobus, którym dojechałyśmy na tę wieś zawraca... Po niecałych pięciu minutach! Zaczęłyśmy wydzierać się na kierowcę, który pojechał dokładnie tą samą trasą. Wiwat pomocni kierowcy! Po prostu stać i płakać.
W końcu zostałyśmy zabrane i zgarnięte do domu. Zaczęła się ulewa, a my pragnęłyśmy być tylko w cieplutkich łóżeczkach. Całe szczęście, że Oktawia (siostra Judy) przyjechała! Inaczej musiałybyśmy iść 9 km na nogach lub złapać stopa!
Więc tak w skrócie minął nam poniedziałek. Na razie początek sierpnia udany - ratowanie psa, "podróże".
Po tych "atrakcjach" radzę wszystkim - uważajcie na kierowców. Nasz wyglądał na niezbyt grzecznego i gburowatego :(
Mimo wszystko świetnie się bawiłam tego dnia i stwierdzam, iż nie było nudno :) Tak więc daję lubiajkę i do zobaczenia... Następnym dziwnym razem, Panie Kierowco!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz